Jak sami „pomagamy” włamywaczom? Najczęstsze błędy, które zapraszają złodzieja do naszego domu.
Włamanie do domu to jedno z najbardziej stresujących i dotkliwych doświadczeń. Bezpieczeństwo naszego domu czy mieszkania w dużej mierze zależy od nas samych. Niestety, wiele osób wciąż popełnia błędy, które znacząco ułatwiają zadanie włamywaczom. Warto je znać, aby skutecznie chronić swoją własność i nie narażać się na niepotrzebne straty i stres.
Wielu właścicieli domów i mieszkań nie zdaje sobie sprawy z tego, jak często sami ułatwiają włamywaczom zadanie. Niestety w dalszym ciągu wśród wielu osób funkcjonuje przeświadczenie, że „mnie to nie dotyczy”, „dlaczego akurat mnie miałby ktoś sobie upatrzyć?”. Takie rozumowanie usypia czujność, powoduje, że zapominamy o podstawowych środkach ostrożności.
Najczęstszym błędem jest pozostawianie uchylonych okien, szczególnie w ciepłe dni, kiedy wychodzimy „tylko na chwilę”. Okazuje się, że „chwila” przedłuża się z powodu spotkania znajomej w sklepie, lub z powodu zablokowanej drogi w drodze do domu – wówczas „nieproszony gość” ma wystarczający zapas czasu, aby sforsować okno i zdecydować co wynieść z naszego domu.
Równie lekceważone jest dokładne zamykanie drzwi – często nie przekręcamy zamka „na dwa razy” – co podczas nie jednych oględzin miejsca zdarzenia obnażyło jakość i wytrzymałość ramy. Okazuje się, że wygięta łomem w odpowiedni sposób umożliwia sprawniejsze otwarcie drzwi.
Niestety dość często zdarza się, że właściciele domów i mieszkań lub sąsiedzi ignorują niepokojące odgłosy dobiegające z domu lub ogrodu. Skrzypienie furtki , stłumione uderzenia czy nawet wyraźny hałas w garażu są bagatelizowane. Dla włamywacza to idealna sytuacja – może spokojnie kontynuować swoje działania wiedząc, że nikt nie zwraca uwagi.
Kolejnym udogodnieniem dla przestępcy jest wysoki żywopłot lub ogrodzenie. Wielu właścicieli posesji myśli o maksymalnej prywatności i zasłania swoją posesję gęstym, wysokim żywopłotem lub solidnymi płotami. Problem w tym, że taka osłona działa w dwie strony – nie tylko chroni przed ciekawskimi spojrzeniami sąsiadów, ale również daje włamywaczom komfort działania, bo nikt ich z zewnątrz nie widzi.
Po „odkryciu” włamania u niektórych osób pojawia się chęć szybkiego uprzątnięcia bałaganu lub przestawienia zniszczonych rzeczy. Niestety takie działania bardzo utrudniają pracę policji i techników kryminalistycznych. W takiej sytuacji możemy zniszczyć ślady, które mają znaczenie dowodowe.
Do włamań często dochodzi również w miejscach rzadko odwiedzanych, np. w piwnicy, domku letniskowym czy nieużywanym garażu. W takich przypadkach mija czasami wiele dni lub tygodni, zanim właściciel zorientuje się, że coś zginęło. To niestety działa na korzyść włamywacza, ponieważ monitoring mógł się już „nadpisać”, a ślady mogły zostać zatarte przez warunki atmosferyczne lub kurz.
Włamania często wydają się przypadkiem, ale w rzeczywistości złodzieje potrafią długo obserwować posesję czy mieszkanie i wykorzystują nasze przyzwyczajenia i błędy. Brak reakcji na podejrzane sygnały, nadmierna izolacja domu, niszczenie śladów przed przyjazdem policji oraz zbyt późne zgłoszenie zdarzenia – to wszystko działa na korzyść przestępców. Świadomość tych błędów i wprowadzenie prostych zmian może znacząco zwiększyć bezpieczeństwo naszych „czterech kątów” i ułatwić zatrzymanie włamywacza.