Policjanci uratowali sarnę na Placu Matejki
Zielonogórscy policjanci mają czasem „wyjątkowe” interwencje. Taką jak ta wczorajsza, kiedy o godzinie 6 rano ratowali młodą sarnę zagubioną w centrum miasta.
Wielokrotnie piszemy o tym, że policjanci niosą pomoc w najróżniejszych sytuacjach życiowych – jak się okazuje nie tylko ludziom – bardzo często pomagamy także zwierzętom.
Tak jak wczoraj o godzinie 6.00 rano - dwa zielonogórskie policyjne patrole na Palcu Matejki odławiały młodego rogacza – samca sarny, który przez ul.Wyspiańskiego i Park Tysiąclecia w nocy przywędrował w ścisłe centrum miasta. Zabłąkane zwierzę zauważył ktoś z mieszkańców i zatelefonował na numer 112.
Dyżurny KMP w Zielonej Górze posłał na miejsce patrol zmotoryzowany, na szczęście w jego składzie był sierż. Hubert Mielcarek, który prywatnie jest doświadczonym myśliwym. Wiedział jak działać, aby dzikiego zwierzęcia nie wystraszyć i odłowić bez szwanku, a potem odwieźć w bezpieczne miejsce. Jego kolega z patrolu st.post. Maciej Wójcik odważnie podszedł do nietypowego zadania. Okazało się jednak, że potrzebne jest wsparcie. Trzeba było młodego i wystraszonego rogacza zagonić w miejsce, z którego koziołek nie mógłby uciec. Dyżurny KMP posłał kolejny patrol w składzie sierż. Krzysztof Diller i st.sierż. Krzysztof Zapotoczny. Na miejsce przyjechała również powiadomiona telefonicznie Pani Sylwia Dobek ze Stowarzyszenia „Inicjatywa dla Zwierząt” w Zielonej Górze. Rogacz został umiejętnie wpędzony w podwórze kamienicy, tam policjanci odcięli mu drogę ucieczki i z pomocą koca zarzuconego na koziołka, udało się go złapać.
Wielkim wsparciem w takich sytuacjach jest działający w Starym Kisielinie Ośrodek Rehabilitacji dla Zwierząt Dziko Żyjących, w którym Państwo Gabriela i Mariusz Rosiakowie mimo wczesnej pory serdecznie przywitali policjantów i Panią Sylwię wraz z nietypowym „pasażerem” radiowozu. Państwo Rosiakowie opatrzyli drobne rany koziołka i spokojnie wypuścili go do lasu. Miejmy nadzieję, że szybko zapomni o stresującej przygodzie.
Wizyty dzikich zwierząt w mieście nie są rzadkością. Najczęściej odwiedzają nas dziki, a w takich sytuacjach niejednokrotnie to policjanci są wzywani na miejsce. Sytuacje te są potencjalnie niebezpieczne. Dzikie zwierzę może wpaść pod samochód, spowodować kolizję. Wystraszone może także kogoś zaatakować. Dlatego policjanci strzegący bezpieczeństwa mieszkańców 24 godziny na dobę poważnie traktują takie wezwania, co pokazała również wczorajsza interwencja.